piątek, 7 marca 2014

Zapowiedź GP Australii

Czas powoli budzić się z zimowego snu. Formuła 1 startuje już w przyszłym tygodniu i wszyscy fani z niecierpliwością odliczają dni do pierwszego sprawdzianu 2014 roku.

Powrót do przeszłości

Żeby jak najlepiej przygotować się do GP Australii, odświeżmy sobie zeszłoroczne zmagania.


W czasie deszczu... porządkowi się nie nudzą.
Słynne szczotki-zmiotki poszły w ruch podczas kwalifikacji
W ubiegłym roku Melbourne powitało nas mało łaskawą pogodą. Sobotnie ulewy sprawiły, że terminowo odbyła się tylko jedna część kwalifikacji. Aquaplaning i widowiskowe piruety zmusiły sędziów do przełożenia Q2 i Q3 na niedzielę na 11:00 czasu lokalnego... czyli u nas 1:00 w nocy. Triumfował duet Red Bulla z Vettelem na pole position, trzeci czas wykręcił Lewis Hamilton. Potwierdziła się również słaba forma McLarena, do którego należały pozycje 10 (Button) i 15 (Perez).

Sam wyścig był nieprzewidywalny pod względem zużycia opon. Nowe ogumienie sprawiło niemałe problemy w określeniu właściwej strategii, a kierowcy zaliczyli po kilka zjazdów do alei serwisowej. Przez pewien czas stawkę prowadził Vettel, jednak jego tempo wyścigowe nie było najlepsze i w walkę wmieszali się kierowcy Ferrari. Cichaczem w czołówce pojawił się Kimi Raikkonen, którego Lotus nieźle radził sobie z oponami. Fin przejął pozycję lidera po zjeździe Sutila, który choć przez moment mógł nacieszyć się z prowadzenia przez długi stint i późny pit stop. Kierowca stajni z Enstone systematycznie powiększał przewagę nad Alonso i jadącym na trzeciej pozycji Vettelem. W tej kolejności przekroczyli linię mety. Podczas inauguracyjnej GP pecha mieli Maldonado, Rosberg i Ricciardo, którym nie udało się ukończyć wyścigu.

Zwycięzca GP Australii- Kimi Raikkonen
(jak zwykle zadowolony z wyniku)

Czego możemy spodziewać się w tym roku?

To trudne pytanie, zważywszy na to, że tak wielkich zmian w przepisach nie było od dawien dawna. Zimowe testy pokazały, kto może liczyć się w walce o triumf w pierwszym wyścigu. Z pewnością o takowy starać się będą kierowcy Mercedesa z Hamiltonem na czele, ale nie wykluczone, że do ścisłej czołówki wbiją się kierowcy Williamsa: Massa i Bottas. Po przeciętnym sezonie 2013 zespół ma spore szanse na dobre punkty. Nieźle prezentuje się Ferrari i Force India. Stawka przewraca się do góry nogami i o ile w ubiegłym sezonie w ciemno obstawialibyśmy Red Bulla, o tyle dziś nie możemy być pewni tego, czy napędzane silnikami Renault bolidy Byków w ogóle dojadą do mety. Nie powinno nas zdziwić jeśli tak właśnie będzie. Większość ekip ma problemy z awaryjnością, więc pierwsze wyścigi mogą przysłużyć się nabijaniu kilometrów przez samochód bezpieczeństwa. Pożyjemy- zobaczymy, chciałoby się rzec. Jednak i tutaj jest mały problem, bo na dzień dzisiejszy, żadna z polskich stacji telewizyjnych nie potwierdziła kupna praw do transmisji. Pozostaje więc czekać cierpliwie. Wierzący niech się modlą, a reszta niech trzyma kciuki. Bo powiedzmy sobie szczerze: lepszy polsatowski komentarz pana Andrzeja Borowczyka, niż nic. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz